Po niemal rocznej przerwie, udało się nam spotkać z przyjaciółmi, z którymi świetnie się gada, a jeszcze lepiej "czyta książki". Tym razem Gosia nie czytała z nami, bo jest w stanie wskazującym na ciężarność (o czym za chwilę się przekonacie).
Ponieważ akurat rozłożony miałem sprzęt (światło i tło - bo szlifuję na domownikach swoje umiejętności), wywiązała się mała sesyjka.
Pierwsza moja modelka, jak zwykle trudna do ogarnięcia (żywe srebro), pozowała tak...
A potem tak...
i jeszcze tak...
no i tak...
To jeszcze i tak...
No i oczywiście z kocurem...
Natomiast druga wbiła się w moją ramoneskę i oto co wyszło:
Oczywiście i tym razem kot poszedł w obroty. W końcu za coś żryć dostaje.
czasem trochę zdziwiony...
ale dawał radę...
Pora na kolejny atrybut motonity...
i wyobraźnię modelki :)
Wpadł też na chwilę Bruce Willis
Przeczytaliśmy lekturę do ostatniej deski i na drugi dzień nie poszliśmy do pracy :(
heheh Virago :) fajna maszyna ;)
OdpowiedzUsuńdobrze ci idzie te szlifowanie Panie :)
Virago, to Twoja zasługa Niedżwiedziu :)
OdpowiedzUsuńKolejna zresztą. Chyba nie obejdzie się bez browaru.
A za pochwałkę dziękuję :)